Mroki medycyny alternatywnej: dramatyczna historia walki z nowotworem


Wprowadzenie

Hej, opowiem dzisiaj o okrucieństwie wszystkich znachorów, praktykujących za sowitą opłatą tak zwaną medycynę naturalną. Przybliżę Wam przypadek ciężko chorej pacjentki, szukającej w niej pomocy oraz opowiem, jak źle to się dla niej skończyło. Oczywiście zmieniłem personalia tej osoby, żeby nie złamać tajemnicy lekarskiej. Odcinek będzie mniej obfitował w czysto medyczną wiedzę. Mam jednak nadzieję, że pozwoli Wam poczuć, jaką plagą jest dla współczesnego lekarza odwrót od nauki oraz promowanie wśród pacjentów sposobów leczenia niepopartych żadnymi badaniami. Zapraszam do wysłuchania odcinka.

Wstęp

Witam Was serdecznie przy mikrofonie lekarz rodziny Marek Łabno, a to jest podcast Chore Problemy.

Medycyna nowoczesna a medycyna alternatywna

Nowoczesna medycyna w całości opiera się na faktach, czyli sprawdzonych naukowo metodach leczenia i diagnozowania. Nazywamy to EBM, czyli Evidence Based Medicine. Na przeciwnym biegunie stoi medycyna alternatywna, ze swoim brakiem standardów, brakiem udokumentowanych pozytywnych skutków oraz przemilczanymi efektami ubocznymi. Pod pojęciem tym kryją się też inne nazwy jak medycyna ludowa, holistyczna, tradycyjna, medycyna zintegrowana czy naturalna. Brzmi ładnie, prawda? A jest po prostu zabójcza. Posłuchajcie tego przypadku.

Historia pani Darii

40-letnia pani Daria zgłosiła się do mnie 4 lata temu z niewielkim guzkiem na lewej piersi. Nie bolał, był ledwo wyczuwalny. „Pewnie jakaś torbiel, ale niech pan sprawdzi” – powiedziała mi. Zmiana bardzo mi się nie spodobała, więc szybko wystawiłem pacjentce kartę DILO, czyli Szybkiej Diagnostyki Onkologicznej i już parę dni później pani Daria była konsultowana z onkologami. Rozpoznano raka piersi. Dowiedziałem się o tym od jej syna, bo potem spotkałem się z nią tylko raz, dwa lata później. Wtedy wyglądała jednak już zupełnie inaczej. Schudła 40 kg i wyglądała na śmiertelnie chorą. Jak przebiegało leczenie? – zapytałem. Odpowiedziała ze łzami w oczach, że spróbowała wszystkiego. Amigdalina, wlewy z wody utlenionej, specjalistyczne zioła. Wszystkiego, za wyjątkiem normalnej chemioterapii i radioterapii.

Pani Daria przyznała się, że bezpośrednio po diagnozie załamała się psychicznie. Nie wierzyła lekarzom, że to ciężki przypadek. Nie chciała wyłysieć, nie chciała poddawać się napromienianiu. No bo jak to? Przecież czuła się wtedy ogólnie całkiem dobrze. Jedynie w tej piersi było coś dziwnego. Zaczęła na własną rękę poszukiwać pomocy u ludzi, którzy w internecie świetnie się prezentowali. Ci terapeuci mieli rzeszę fanów, byli uśmiechnięci i charyzmatyczni. Leczyli najlepszymi terapiami, o których przecież lekarz ci nie powie. Tutaj od razu moje pytanie. Po co my lekarze mielibyśmy cokolwiek przed pacjentem ukrywać? Przecież to w naszym interesie jest to, aby pacjent był jak najzdrowszy.

Wracając do pani Darii. Z relacji jej dorosłego syna zaciągała ona nawet chwilówki, byle by opłacić wszystkie te kłamliwe terapie. Każdy jej obiecywał wyleczenie nowotworu za odpowiednio wysoką cenę, ale nikt nie zapytał, czy poszła do onkologa. Gdy zgłosiła się do mnie ostatni raz, było już za późno na jakiekolwiek leczenia. Nowotwór był w bardzo zaawansowanym stadium. Praktycznie wszystkie te naiwne zabiegi pseudomedycyny pozwoliły mu jedynie spokojnie rosnąć. Postanowiłem jednak jeszcze trochę powalczyć o pacjentkę. Porozmawiać z onkologami, którzy ją diagnozowali oraz specjalistą medycyny paliatywnej zrobić jakiś plan działania i opieki nad pacjentką. Niestety pani Daria zmarła w domu kilka tygodni później. Osierociła dwóch synów, dwudziesto oraz ośmiolatka.

Medycyna alternatywna a leczenie nowotworów

Duże analizy przeprowadzane w Stanach Zjednoczonych pokazują, że chorzy na najczęściej leczone nowotwory, takie jak między innymi rak płuca, rak piersi, rak prostaty czy rak jelita grubego, korzystające z tak zwanych metod alternatywnych, znacznie częściej odmawiają leczenia o sprawdzonej skuteczności. Na przykład 50% z nich odmawia zalecanej radioterapii, a ponad 30% – chemioterapii. Chorzy ci żyją o połowę krócej niż ci, którzy oddają się w ręce lekarzy hołdujących zasadom medycyny opartej na faktach.

Poruszmy teraz jeszcze inną kwestię. Pacjent, który leczy się tradycyjnie i wspomaga terapię metodami alternatywnymi, ale nie mówi o tym lekarzowi prowadzącemu, sprowadza na siebie kłopoty. Nie zawsze bowiem wie, że leki stosowane w metodach alternatywnych mogą wchodzić w interakcje z leczeniem tradycyjnym, wywoływać lub pogłębiać niepożądane działania, albo osłabiać siłę stosowanego leczenia. Na przykład małopłytkowość spowodowana stosowaniem witaminy B17, inaczej amigdaliny, to poważny problem w trakcie leczenia onkologicznego.

Jak sprawdzić wiarygodne terapie nowotworowe?

Ciężko chore osoby cierpią również z powodu braku sensownych informacji o danej chorobie, ponieważ rynek prywatnych usług zapełniają reklamujący się wszędzie szarlatani, a im nie opłaca się mówić o sukcesach normalnej medycyny, ba, część z nich zaczyna nawet wierzyć we własne kłamstwa. Jak zatem sobie poradzić i jak zweryfikować, która terapia ma sens? Polska Liga Walki z Rakiem stworzyła edukacyjny serwis internetowy, zawierający aktualne i rzetelne informacje na temat niekonwencjonalnych i komplementarnych terapii, które są często stosowane przez chorych na nowotwory złośliwe. Link dodam w opisie odcinka. Informacje tam publikowane oparte są na dowodach z badań naukowych, których wyniki ukazują się w recenzowanych czasopismach medycznych.

Prof. Jacek Jassem o medycynie alternatywnej

Wybitny polski onkolog, prof. Jacek Jassem, tak opisuje problem medycyny alternatywnej w Polsce: „Jesteśmy bezradni wobec metod medycyny alternatywnej, bo w Polsce nie ma żadnych prawnych zapisów regulujących działania instytucji oferujących takie usługi. W innych krajach regulacje są różne albo całkowicie zakazujące tych metod, albo wymagające ich rejestracji, co daje pewną nad nimi kontrolę. Wydaje się to sensowne, bo całkowite zakazywanie może dawać odwrotny efekt. Metody te schodzą do podziemia, zaś wyśmiewanie, wyszydzanie i opowiadanie, jakie to ma złe skutki, najczęściej niestety może być nieskuteczne”.

Czy biorezonans działa?

Mówiąc o leczeniu, które zrobiło zdecydowanie więcej krzywdy niż pożytku, musimy poruszyć jeszcze kwestię biorezonansu. Jest to metoda, która rzekomo diagnozuje i leczy zarazem. Co więcej, według ludzi ją praktykujących działa na niemal wszystkie znane ludzkości schorzenia, od alergii po nerwicę i astmę. Czujecie już, że coś nie gra? Pomiar fal elektromagnetycznych człowieka, bo tak ma niby działać to urządzenie, nie ma absolutnie żadnego zastosowania w medycynie. Podkreślmy więc z pełną stanowczością, że biorezonans jest tylko formą wyłudzenia pieniędzy. Nie istnieje nawet jedno wiarygodne badanie kliniczne, potwierdzające jego skuteczność w wykrywaniu jakichkolwiek schorzeń. Na koniec warto przypomnieć, że biorezonans to coś zupełnie innego niż obrazowanie metodą rezonansu magnetycznego. MRI jest rzetelną, mającą podstawy naukowe metodą.

Dziękuję Wam, że wytrwaliście do końca odcinka. Proszę, nie dajcie się złapać w sidła szarlatanów i zawsze z dystansem podchodzicie do nieskazitelnych metod medycyny alternatywnej. Do usłyszenia w kolejnym odcinku!

Autor: Lekarz rodzinny Marek Łabno